Jak oszczędzać czas – aplikacje i narzędzia.

W poprzednim wpisie mówiłem, że lenistwo jest najlepszą z zalet, bo sprawia, że zeszliśmy z drzewa, że mamy telefon, telewizję i internet. Zastanów się, gdyby nam się chciało, wolelibyśmy iść do drugiej wsi pogadać z rodziną, ale nam się nie chce, to mamy telefon. Możny czytać książkę, ale wygodniej jest obejrzeć telewizje, a w międzyczasie to jeszcze można coś uprasować.

Szczególnie cenię sobie lenistwo i niechęć do powtarzania tych samych monotonnych czynności np. pobierania raportu dla strony z Google Analytics i przesyłania go do klienta, albo wysyłania powitalnego maila do nowego klienta i tak dalej. Dlatego tam gdzie się da – automatyzuję lub agreguję. Oto zestaw narzędzi, który pozwala mi zaoszczędzić trochę czasu i uprościć część zadań.

Wtyczki do Google

Tak, pracuję na Chromie i na Operze. Nie mam przekonania do Firefoxa, bo jest brzydki, Opera też jest paskudna, ale ma różne paski i inne rzeczy, z których korzystam. Większość mojej pracy to online, więc muszę mieć narzędzia do tej pracy.

Kiedyś żeby wyciągnąć ciekawą analitykę strony, którą obsługuję musiałem wchodzić w Google Analytics, przeklikiwać raporty – nonsens. Ta mała paskuda połączona z moją Analityką po wejściu na stronę, którą zarządzam wyświetla nakładkę z konfigurowalnymi oknami – unikalni użytkownicy, czas na stronie, odrzucenia i klikalność obiektów na stronie. Co kto lubi. Bardzo polecam nawet jeśli administrujesz tylko swoją stroną. Jak analityka zbiera dane dość długo możesz zacząć optymalizować stronę – co klient klika i czego szuka wyciągamy na przód i tak dalej.

Kocham miłością niewyobrażalną. To malutkie cudeńko pozwala w jakiś magiczny sposób kopiować tekst z grafiki. Wcześniej trzeba było przepisywać, a teraz wystarczy kliknąć, zaznaczyć i skopiować.

Tworzenie stron WWW trwa ciągle, nawet jeśli kończę jakiś projekt przeglądając inne strony coś mi się rzuci w oczy. Często bywa to jakiś układ, koncepcja na fajne CTA (wezwanie do działania).

Najczęściej bywa do jednak jakiś font lub kolor. Z pomocą w pierwszym przypadku przychodzi WhatFont. Po kliknięciu w ikonkę w przeglądarce dostajemy informację na jaki font aktualnie nakierowany jest kursor. Genialnie przyjemne. Oczywiście można znaleźć tę informację na piechotę w kodzie strony, ale po co?

Analogicznie działa wspomniane narzędzie do odczytywania koloru, ale działa też na grafikach, tłach itp. Duży plus dla tej aplikacji, bo jednocześnie podaje RGB, CMYK i kod HTML koloru. Wybieram, klikam i mam. Uwielbiam. Czasami na stronie są wykorzystane palety lub zestawienia, które ładnie wyglądają i warto pamiętać :).

Narzędzie, które pozwala sprawdzić jak dana witryna zachowuje się w różnych rozdzielczościach. Można sprawdzać ręcznie, ale znowu – po co?

Aplikacja webowa

To aplikacje dostępne z poziomu przeglądarki – najprościej wytłumaczyć można przez alegorię. Taką aplikacją niech będzie Twoja poczta w przeglądarce, nigdy nie rozumiałem ludzi korzystających z programów pocztowych – ani to praktyczne ani lepsze.

No właśnie GMail (i Boomerang), i wszystkie aplikacje od Google.

Mam pocztę na gmailu, kalendarz, jeden z dysków w chmurze. Myślę, że podobnie ma wiele osób. To dobrze, bo tworząc spotkanie w kalendarzu mogę dodać je klientowi, robiąc notatkę w Keep mogę do niej wrócić w autobusie itd. Jednak to poczta od Google robi robotę.

Gmail jest świetny – lekki, czytelny i z dobrym filtrem spamu. Podstawowa rzecz to sortowanie maili, nadawanie im etykiet itp.. Funkcją, której mi brakowało było planowanie wysyłki maili.

Boomerang był wybawieniem – bezpłatna wersja pozwalała na planowanie iluś tam maili tygodniowo. Po co planować maile? No po to żeby nie wysyłać ich o 1 w nocy. Po pierwsze klient może się wkurzyć jeśli ma powiadomienia na komórce. Po drugie jeśli odpali pocztę rano to Twój mail będzie jednym z 23, z których 5 to newslettery i 12 to spam. Można założyć, że Twój mail nie przyciągnie uwagi jeśli nie ma jakieś mega konstrukcji lub nagłówka.

Ostatnio gmail wprowadził możliwość planowania wiadomość wsobnie (be potrzeby zewnętrznych usług). To najlepsze co ostatnio zrobił Google.

Zapier PRAWDZIWA PETARDA

Aplikacja, która dosłownie pracuje za mnie, szukałem jej kilka lat i to znowu jest miłość od pierwszego wejrzenia. Ustawienie jej wymaga chwilki pracy, ale jest bardzo intuicyjna i przyjazna. I można używać, w jakimś zakresie, całkowicie za darmo.

Zapier robi to co mu każemy w oparciu o bramki logiczne, warunki i inne. Prościej – jak przychodzi mail od operatora komórkowego i jest załącznik PDF, to ten załącznik automatycznie jest pobierany na mój dysk Google do wskazanego folderu. To tylko jedna z miliona opcji jakie daje Zapier.

Inny przykład to przygotowywanie oferty dla klientów. Tworzę bazę danych firm z interesującej mnie branży (ogólnodostępnych online), robię to w Google Spreadsheet (arkusz kalkulacyjny) i dla każdej nowej pozycji w tabelce Zapier tworzy szkic maila z adresatem, tytułem i częściową zawartością. Potem tylko muszę wrócić na maila i napisać resztę. Uwielbiam!

Kombinacje są nieskończone, a w płatnych pakietach możliwość czynności wielostopniowych i warunkowych. Jeśli A to zrób X, jeśli B to zrób Z i tak dalej. To Zapier wysyła maile do osób, które proszą o kontakt przez formularz kontaktowy na landing pageu i dopisują to do mojego Trello.

Możliwości są nieskończone i od jakiegoś czasu nie wyobrażam sobie pracy bez tego narzędzia.

Bonusik – Pinterest – najbardziej niedoceniana sieć społecznościowa w Polsce.

To takie połączenie Instagrama z Facebookiem, ale dla ludzi kreatywnych. Spędzam tam godziny w poszukiwaniu inspiracji, pomysłów i podpatrywaniu innych.

Nie musisz być webmasterem, żeby korzystać. Jeśli szukasz inspiracji na sypialnię – pinterest, jeśli chcesz zobaczyć ciekawe budowle w Minecrafcie – pinterest, jeśli szukasz inspiracji na stronę www – pinterest.

Na pierwszy rzut oka wydaje się dość toporne, po chwili poruszasz się jak ryba w wodzie. Co ważniejsze – wyniki można zapisywać na swoich tablicach i po swojemu sortować.

A Ty? Dorzucisz coś jeszcze do tej listy?

1 komentarz

  1. Luc

    WhatFont – WhatSuprise! Dziękuję. 🙂

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Pin It on Pinterest