• Facebook zaliczył wtopę i trochę jakby się sypie.
  • Każde imperium, albo mocartstwo rozrastało się do takiego stopnia, że ostatecznie upadło podzielone na małe twory, a przecież Facebook to imperium.
  • Instastory…
W marcu Facebook zaliczył megawtopę, tąpną kurs na giełdzie i ludzie zaczęli gadać. Facebook może spać spokojnie, a w zasadzie Mark, bo alternatywy dla Facebooka nie ma, nie było i prawdopodobnie jeszcze bardzo długo nie będzie. Problemem nie jest jednak tylko wyciek danych.

Szacuje się, że ponad 3 miliony użytkowników w USA i UK zrezygnuje z Facebooka jeszcze w 2018 roku. Powód jest dość błahy i jak dzieciaki same o tym mówią – „starzy zabili fesja”. Posiadanie rodziców wśród znajomych jest dla zdecydowanej większości „obciachem”, a jeszcze większym komentujący rodzice. Żeby uniknąć niezręcznych pytań „a dlaczego nie chcesz przyjąć cioci Halinki do znajomych?” dzieciaki odeszły z Facebooka.

Inny problem to pazerność Facebooka. Zaczynają na tyle mocno zmuszać reklamodawców do coraz większych nakładów na reklamę, że przestaje ona być opłacalna. Kolejne cięcia zasięgów, zmiany w algorytmie i eksperymentalne funkcje. Ostatnio powrócił temat „kciuka w dół”, który na tę chwilę nie wywołuje efektu „downvote” na treść… Na razie… Przypominam, że emocje (rozbudowane „Lajki”) też początkowo były równoważne, ale jak wiemy już nie są.

Facebook początkowo chętnie mieszał treści stron i znajomych, a teraz na siłę próbuje wszystko rozdzielić i przywrócić sobie „pierwotne cele”, bzdura. Kasa – jak zapłacisz to trafisz do głównego feedu, jak nie będziesz się plątał gdzieś z byle kim.

Nic w naturze nie ginie, bo co zamiast Facebooka?
Gdzie w takim razie pójdzie te 3 mln użytkowników?

Co jakiś czas pojawiają się twory, które mają zrewolucjonizować media społecznościowe, albo zagrozić Facebookowi. Bądźmy jednak realistami – nie udało się to nawet Google, raczej jakiś startup też nie da rady. Najnowsza moda to Vero. Założyłem tam konto, trochę poklikałem. Dwa tygodnie temu, chyba wtedy też ostatni raz odpaliłem apkę…

Alternatywy już są, ale wymagają zmiany myślenia… i wehikułu czasu.

Alternatywę na zesputy algorytm i fatalną politykę b2b Facebook podsunął nam sam – Instagram. Zmiany są coraz lepsze – istastory, profile firmowe, możliwość śledzenia lub przypisania profilu i hashtaga. Ostatni zapowiedziany update aktualizujący feed nowymi postami.

Tylko, że Insta jest inny niż FB, jest prostszy i ładniejszy. Najpierw makeup, a potem dopiero zastanawiamy się czy treść jest wartościowa. Myślę, że Facebook w niedalekiej przyszłości będzie dążył do większej integracji z Insta, aby uratować statek matkę. Może przyniesie to jakąś pozytywną zmianę w roli hashtagów na FB? Wreszcie….
Wrastająca rola wideo w marketingu, oraz możliwości szybkiego tworzenia wideopostów na Instagramie to także wiosenne… co to tam było jaskółki? Skowronki?
Dlatego warto przemyśleć strategię i wejść na Instagram, a to dobre miejsce dla wszystkich, zaryzykuję stwierdzenie, że nawet lepsze dla wszystkich niż FB. Bo „ładne treści” może wygenerować prawie każdy, a „wartościowe” prawie nikt.

No i jest jeszcze to żółte dziwne coś – Snapchat.

Problem jest z nim taki, że albo masz 20 lat i ogarniasz, albo jesteś za stary. Snap jest szybki, mało wartościowy i hałaśliwy. Jedyną metodą na nauczenie się go jest obserwacja najważniejszych użytkowników, albo próba znalezienia swojej kompletnie odmiennej drogi na niego.

0 komentarzy

Pin It on Pinterest