Czasami jak rozmawiamy z nowymi firmami można odnieść wrażenie, że sformułowanie social media jest synonimem słowa Facebook, tak jak słowo internet często zastępowane może być przez słowo Google, a kiedyś to samo Google oznaczało tylko wyszukiwarkę. W tym artykule przyjrzymy się popularniejszym portalom społecznościowym, oraz komu mogą się przydać. To nie jest zbiór skończony, bo jeszcze jest tego tałatajstwa trochę, ale z prawdopodobnie z punktu widzenia Twojej firmy będą najważniejsze.

Google+ (lub Google Plus 😉 )

Wokół tego portalu urosło wiele plotek. Historia Plusa nie jest specjalnie ciekawa – Google założyło, że skoro każdy chce mieć konto na Gmailu to na pewno każdy zechce mieć konto medium podpiętym pod Google i pocztę. Koncepcja może słuszna, ale okazała się totalnym niewypałem. Na Google+ nie ma nikogo, to nie przesada nie ma NIKOGO. Po co więc trzymać tego zombiaka i czy warto tam mieć profil? WARTO.  Google pielęgnuję też uschniętą gałązkę i promuje fakt obecności na niej listka jakiejś firmy poprzez lepsze wyniki wyszukiwania. Więc jeśli masz stronę firmową i zależy Ci na wyższych pozycjach w wyszukiwarce – miej Google+. Co tu wrzucać? Wszystko, to i tak nie ma znaczenia. Pamiętaj tylko, żeby wszystko nie było byle czym. Jeśli więc wrzucasz coś na Facebooka lub „gdzieniebądź” to wrzucaj też tutaj.

INSTAGRAM

 
Historia tego portalu jest też dość ciekawa. Najpierw miał być opiniotwórczym portalem dla podróżników, a zdjęcia wcale nikogo nie obchodziły. Słabo to szło i zaczęto rozbudowywać funkcje. Po dodaniu możliwości publikacji zdjęć okazało się, że ta funkcjonalność jest tym czego szukali użytkownicy. Teraz to portal dla fotografów wszelkiej maści, niespełnionych artystów, a także zawodowców i marketerów. Co tu wrzucać? Zdjęcia. Jeśli wykonujesz pracę, którą można utrwalić w kadrze i ma to sens to miejsce dla Ciebie. Insta jest fajne, bo może być połączone z Facebookiem, dzięki temu możemy robić świetne kampanie reklamowe, o których będzie w następnym wpisie na blogu.

SNAPCHAT

To fascynujące medium, zła wiadomość – możliwości ogarnięcia tego tałatajstwa spadają wprost proporcjonalnie do wieku. Jeśli masz 30+ to będzie ciężko. Historia Snapa jest ciekawa i zawiera się w słowie sexting. Medium powstało do niezobowiązujących przelotnych romansów, poważniejszych zdrad i wymiany nagich zdjęć między użytkownikami. Nie wiele z tego już zostało. Snap jest dziwny – siedzisz i focisz wszystko co się da. Zdjęcia trafiają do wybranego adresata albo do „Stories”, wiadomości prywatne giną po przeczytaniu – nic, finito, nie ma, stories istnieją dobę, potem wyparowują. Co tu wrzucać? Cholera wie. Problem w tym, że tu faktycznie trzeba to zdjęcie zrobić, nie ma półśrodków i zaawansowanej automatyzacji. Jeśli Twoja praca pozawala na robienie kilkunastu zdjęć to wal na snapa, inaczej daruj sobie.

Twitter

Sieć, która z różnych względów ma poważny problem z naszym krajem. Coś nam tu nie bangla. Idea ciekawa, żeby w 140 znakach zmieścić treść, ale my chyba jesteśmy za bardzo rozgadanym narodem. Z Twittera korzystają przede wszystkim politycy i dziennikarze, są też celebryci. Wzmożony ruch na Twitterze pojawia się w chwilach awarii Facebooka. Co tu wrzucać? Twittera można i warto wykorzystać do real time marketingu (o tym też pewnie niedługo będzie na blogu), a także jeśli możesz i masz z czego robić relację. Twittera używamy przede wszystkim do interakcji z ludźmi i influencerami.

LINKEDIN

LinkedIn ma dość duży problem sam ze sobą, bo w zasadzie cholera wie dla kogo on jest. W pewnym bardziej czujni pewnie zauważyli, że przez chwile były zakusy do stania się alternatywą dla Facebooka. Jednak takich odważnych było sporo i wszystkie próby paliły na panewce. W ostatnich latach LinekdIn był przede wszystkim miejsce spotkań profesjonalistów. Mówiło się, że na LI warto być w razie poszukiwania pracy. Obecnie to miejsce nazwałbym quality Facebook. Treści mają być dobre jakościowo, a clue całej obecności nie jest lajkowanie postów znajomych ale poznawanie opinii lub zdania specjalistów z różnych dziedzin. Niestety wartość i możliwośći polskiego LI są dość mizerne. Co tu wrzucać? No właśnie to – dobry content. Materiały, które jak ktoś zobaczy to ma ochotę przeczytać. To dobre miejsce jeśli budujesz markę osobistą specjalisty ze swojej dziedziny.

YOUTUBE

Mój faworyt, w zasadzie jeśli myślisz poważnie o promocji swojej firmy zainteresuj się wideo. Owszem wymaga więcej pracy i sprzętu (chociaż to akurat nie jest takie oczywiste), ale zwyczajnie warto. Popularność YT systematycznie rośnie, czyli szansa na sprzedaż Twojej usługi rośnie analogicznie. Poza tym YT to własność Google więc możliwości reklamowe są nieograniczone. Co tu wrzucać? Wszystko, ale z głową. Content o niczym będzie contentem o niczym, a jeśli oszukujesz i jesteś słaby przed kamerą to odpuść, jeśli Cię tu nie ma i żyjesz to nikomu krzywda się nie stanie podczas Twojej absencji.

0 komentarzy

Pin It on Pinterest